"KLEKSOWE" OPOWIEŚCI

"Magiczny kwiat"

                  Dawno, dawno temu przez łąkę na skraju lasu biegła wróżka. Niosła w złotej sakiewce magiczny proszek. Wróżka tak się spieszyła, że nie zauważyła kamyka, pośliznęła się, a wtedy odrobina magicznego pyłku wysypała się z sakiewki i spadła na ziemię. W tym miejscu kiełkowało właśnie nasionko. Pyłek sprawił, że kwiatuszek, który wyrósł z nasionka, nie był zwykłym kwiatkiem.
 - Jestem magicznym kwiatkiem - powiedział kwiatuszek, ledwo spojrzał na świat. - Wypowiedz swoje życzenie, a ja natychmiast je spełnię.
                 Nad łąką przelatywał motylek. Niedawno spadł deszczyk, więc jego skrzydełka były mokre i nie mógł dalej lecieć. Usiadł na magicznym kwiatku i zaczął narzekać:
 - Ojoj, jak ja teraz polecę? Skrzydełka mam tak przemoczone, że nie mogę unieść się w górę.
 - Jestem magicznym kwiatkiem - usłyszał nagle. - Wypowiedz swoje życzenie, a ja je spełnię.
 - Naprawdę? - zdziwił się motylek. - Skoro tak, to spraw, proszę, żeby moje skrzydełka były suche
   i abym mógł odlecieć.
Nie minęła chwila, a uszczęśliwiony barwny owad wzbił się wysoko nad łąką.
 - Dziękuję - krzyknął jeszcze i już go nie było.
                 Tymczasem magiczny kwiatek poszybował w świat razem z wiatrem. Może jeszcze ktoś kiedyś
będzie potrzebował pomocy niezwykłego kwiatka.

                                                                                    
MAGDALENA M.

                                                                           

                                                                                                          :-) :-) :-)

  "Płatki czerwonej róży"

                      W pewnej krainie, która nazywała się Różolandia, mieszkały małe ludziki zwane chochlikami.
Chochliki miały niezwykłą zdolność przemieniania się w płatki czerwonej róży. Ich głównym zadaniem było
pilnowanie niegrzecznych ziemskich dzieci, Każdy chochlik miał swojego podopiecznego. Wszystkie dzieci
pod opieką chochlików miały być grzeczne i posłuszne.
Chochliki miały czapeczkę zrobioną z płatków czerwonej róży, sandały, czerwoną bluzeczkę, zielone spodenki          i czerwone włosy.
                       W Różolandii był pewien ludzik i imieniu Mimi-Mimi. Jego podopiecznym był chłopiec - Remek.
Był to okropny zbój, który ciągle znęcał się nad zwierzętami. Mimi-Mimi robił, co tylko mógł, żeby Remek
zmienił się, żeby stał sie dobry dla psów i kotów.
                       Pewnego razu Remek szedł ulicą i spotkał dużego psa, Melę. Chłopiec od razu chwycił kamień
i chciał uderzyć nim Melę. W tej chwili Mimi-Mimi zamienił kamień w płatek róży. Remek stanął oko w oko
z grożnym psem. Mela tylko zawarczała i pokazała kły, a Remek uciekł, aż się za nim kurzyło!
                       Po tym zdarzeniu Remek już nigdy nie podniósł ręki na zwierzęta, a Mimi- Mimi był szczęśliwy
i mógł się zająć innym niegrzecznym dzieckiem.


                                                                                     
ROKSANA K.


                                                                                           :-) :-) :-)





   "Opowieść o żabkach"

               Dawno temu na pobliskim stawie żyły sobie dwie siostry żabki. Starsza miała na imię Klara, a młodsza Ola. Niedawno Ola poznała koleżankę żabkę o imieniu Zorba. Była ona troszkę inna, niż wszystkie żabki, ale Oli to nie przeszkadzało. Razem chodziły do jednej klasy i siedziały w jednej ławce.
Codziennie do siebie przychodziły, razem się uczyły i razem bawiły. Coraz mniej czasu Ola spędzała ze swoją siostrą. Starsza żabka była o Zorbę strasznie zazdrosna. Próbowała kilku sposobów, żeby namówić siostrę do chodzenia na plac zabaw, spacer, do kina, ale to nic nie dało.Długo myślała, co zrobić, żeby Ola zaczęła spędzać z nią więcej czasu i w końcu wymyśliła.
Plan polegał na tym, aby skłócić ze sobą Zorbę i Olę.
             Gdy któregoś dnia Zorba przyszła w odwiedziny, a Ola właśnie wyszła po świeże muszki, to Klara powiedziała przyjaciółce siostry, że Ola jej nie lubi i przychodzi się do niej uczyć tylko dlatego, żeby mogła od niej odpisywać.
Po tych słowach Zorba strasznie się zdenerwowała i wybiegła z domu Oli i Klary.
Gdy młodsza siostra wróciła do domu, zauważyła, że Zorby nie ma. Zapytała Klarę o swoją przyjaciółkę.
Klara odpowiedziała, że Zorba poszła sobie i powiedziała, że nie będzie marnowała czasu dla takiej żaby jak Ola. Ola bardzo zdenerwowała się i zamknęła się w swoim pokoju.
           Następnego dnia, gdy siostry jadły razem śniadanie, Klara zapytała, czy po szkole pójdą razem do cukierni. Ola odpowiedziała, że nie i posmutniała. Starsza siostra zdziwiła się jej zachowaniem i zapytała, dlaczego jest smutna. Ola wyjaśniła, że straciła najlepszą przyjaciółkę i nie ma ochoty iść do szkoły.
          Minął tydzień , a Ola nie chciała zbytnio jeść, nie chciała wstawać z łóżka ani chodzić do szkoły.
Klara miała ogromne wyrzuty sumienia, że zepsuła przyjaźń między swą młodszą siostrą a Zorbą.
Postanowiła to wszystko naprawić.  Wpadła więc na pewien pomysł.
           Następnego dnia w szkole na przerwie pobiegła do klasy Oli. Szukała Zorbę. A kiedy ją dostrzegła, podeszła
do niej i zaprosiła do swojego domu. Po długim namyśle była przyjaciółka siostry zgodziła się.
Po lekcjach Klara szybko pobiegła do domu. Jak tylko zadzwonił dzwonek u drzwi, zaraz znalazła się przy wejściu.
Zaprosiła gościa do środka i zawołała Olę, żeby zeszła na dół. Gdy młodsza siostra zeszła i zobaczyła Zorbę, to była zła, ale w duszy strasznie tęskniła za swoją przyjaciółką.
Klara kazała im usiąść na kanapie. Gdy zajęły swe miejsca, Klara, z trudem, ale powiedziała, że to , co usłyszały od niej na swój temat , to były kłamstwa.
Przyjaciółki były zdziwione. Ola zapytała, dlaczego to zrobiła. Klara ze wstydem wszystko wyjaśniła.
         Ola i Zorba wybaczyły Klarze. Wszystkie trzy żabki na koniec dnia w wielkiej przyjaźni zjadły puszkę
smażonych much. Po tym wszystkim żyły długo i szczęśliwie.


                                                                                                             OLIWIA K.

                                                                                                                Śmiech

              

"Płatki kwiatów"


               Pewien starzec powiedział swojemu wnukowi o kwiatku, który rośnie wysoko w górach i ma magiczną moc.
Chłopiec, żądny przygód, postanowił wyruszyć na poszukiwanie zaczarowanego kwiatu.
Wnuczek starca był bardzo niegrzecznym chłopcem, wszystkim dokuczał i przeszkadzał.
Gdy tak szukał niezwykłego kwiatu, wiedział tylko, jak wygląda i gdzie może go znaleźć , ale nie wiedział , jaką ma moc.
               Po wielu dniach poszukiwań w końcu udało mu się. Kiedy wrócił do swojej miejscowości, stał się uprzejmy,
miły i bardzo dobry. Nikt nie wiedział, co mu się stało.
Gdy pokazał dziadkowi kwiat, który był tak niezwykły, dziadek zrozumiał nagłą poprawę wnuka. Chłopiec nie wiedział,
dlaczego tak nagle zaszła w nim taka przemiana. Lecz, gdy dziadek powiedział mu, jak działają płatki tego kwiatu, że
kto ich dotknie, zmienia się w miłą i grzeczną osobę, to wszystko stało się jasne.
               Od tamtej pory chłopiec już nikomu nie dokuczał, wręcz odwrotnie - wszystkim pomagał.

                                       
                                                                                                                     FILIP B.


                                                                                                                        Śmiech